Właśnie mój dyrektor. Ja na przykład podziękowałam mu, bo był na pogrzebie mojego męża, na pogrzebie mojego ojca, ‘96 rok to jest, tak mogą doprecyzować. Podziękowałam, że zaszczycił swoją osobą, a on mówi: „Pani Basiu, przecież to jest tak w naszej fabryce, razem chrzcimy dzieci, razem posyłamy do komunii, zdajemy maturę, bo w tym roku Krysi córka zdaje, a tam Zosi syn, prawda? Tu materiały, książki przekazujmy sobie.” Tak to było. Mówi: „I chodzimy razem na pogrzeby”. I to mi tak utkwiło, miałam duży żal nieraz do dyrektora, ale te jego słowa, że tak powiem wróciły do mnie, bo tak kiedyś do mnie powiedział. I teraz właśnie spotkałam się z nim na pogrzebie jego żony i powiem szczerze, że wyściskałam go.
Beata Stefańska