
Widzewskie Zakłady Przemysłu Bawełnianego
Model 3D
Historia fabryki
Przedsiębiorstwo znane jako Widzewska Manufaktura zostało założone przez Juliusza Kunitzera, który namówił do współpracy Juliusza Heinzla, tworząc w 1880 roku dom handlowy, a w 1889 „Towarzystwo Akcyjne Wyrobów Bawełnianych Heinzel i Kunitzer”. Później właściciele zmieniali się kilkukrotnie, a do najbardziej znanych należała rodzina Konów, nielubiana przez łodzian. Na przestrzeni lat firma objęła kilkadziesiąt nieruchomości w całej Łodzi, nie tylko na Widzewie. W czasie II wojny światowej Niemcy w zagrabionych zakładach wprowadzili na dużą skalę produkcję włókien sztucznych.
Zniszczona podczas okupacji fabryka miała trudności z rozpoczęciem działalności po wojnie. Maszyny były uruchamiane spontanicznie przez robotników, niedługo potem pojawił się tymczasowy zarząd państwowy. Zakład przejęto na własność państwa na podstawie ministerialnego rozporządzenia w 1948 roku, a właściwa decyzja o nacjonalizacji wydana została w lipcu 1949. Przez pewien czas w skład przedsiębiorstwa wchodziła też fabryka maszyn (późniejsza „Wifama”), wywodząca się z Wydziału Remontowego przedwojennej „Wi-My” oraz fabryka włókien sztucznych „Anilana”. Faktycznie spisy zdawczo-odbiorcze wszystkich przejmowanych przedsiębiorstw sporządzono w 1950 roku. Poza Widzewską Manufakturą przejęto szereg małych firm: Tkalnię Mechaniczną Hugona Appelta (ul. Murarska 8), Tkalnię Mechaniczną „Krosno” (ul. ks. Skorupki 17/19), Tkalnię Mechaniczną Maksa Schaffnera (ul. Obrońców Stalingradu 102 – obecnie Legionów), Tkalnię Mechaniczną Oskara Schulza (ul. Morska 10), Tkalnię Mechaniczną J. F. Richtera (ul. Śródmiejska 43/45), Tkalnię Mechaniczną Henryka Simka i S-ki (ul. Świętokrzyska 7 – obecnie pl. Komuny Paryskiej), Tkalnię Mechaniczną S. Serejskiego (ul. Gdańska 93), Tkalnię Mechaniczną Ferdinanda Paula (ul. Nawrot 10), Tkalnię Mechaniczną Karola Hencza (ul. Kilińskiego 130), Tkalnię Mechaniczną Artura Koepe (ul. Kilińskiego 130), Tkalnię Mechaniczną A.B. Seidel (ul. Lipowa 72), Tkalnię Mechaniczną dawn. N. Jelenkiewicza (ul. Kościuszki 10), Tkalnię Mechaniczną Georga Botha (ul. Świerczewskiego 58), Fabrykę Wyrobów Gumowych „Satelit” (ul. Wólczańska 168), „Gedeha” – później „Osnowa” – Tkacki Przemysł Chałupniczy (ul. Piotrkowska 68, ul. Wierzbowa 6), Zakłady Przemysłu Włókienniczego „Polana”. Chodziło przede wszystkim o zdobycie majątku – w większości z tych miejsc zaprzestano produkcji.
We wspomnianym 1949 roku oficjalnie wydzielono trzy firmy o nazwach: „Wifama”, „Anilana” oraz Widzewskie Zakłady Przemysłu Bawełnianego „1 Maja”, skoncentrowane na przędzalnictwie. Zakład specjalizował się w przędzy z bawełny i włókien sztucznych. Była to jedna z największych przędzalni w Europie, ale zarazem jedna z najbardziej przestarzałych. Stosowano w niej uciążliwy system trzyzmianowy, a niską wydajność pracy związaną z archaicznym parkiem maszynowym i złą organizacją próbowano rekompensować wyścigiem na ilość produkcji. Widzewskie zakłady brały udział we współzawodnictwie zakładowym i uzyskały nawet dobre wyniki – kilka razy zdobyły sztandar przechodni współzawodnictwa, otrzymały też order Sztandaru Pracy pierwszej klasy.
Tak jak w przypadku innych przedsiębiorstw, również i tam dokonano inwestycji w latach 70. Poprawiono warunki pracy poprzez zmniejszenie zapylenia przędzalni i zgrzeblarni o 80%. Stare, niebezpieczne maszyny napędzane pasami transmisyjnymi zastąpiono nowymi, z napędem własnym. Zainstalowano maszyny produkowane na licencjach brytyjskich w Lubuskiej Fabryce Zgrzeblarek Bawełnianych „Falubaz”, a także kupione w Niemczech i Włoszech. Dzięki modernizacji udało się podwoić produkcję w stosunku do roku 1960. W drugiej połowie lat 70. w WZPB produkowano 46 ton przędzy na dobę.
W 1972 roku zakład jako pierwszy w kraju rozpoczął produkcję przędzy z ciętych włókien poliestrowych. Do głównego asortymentu należała przędza z bawełny średnio- i długowłóknistej oraz z bawełny z domieszkami textry i polinosiku. Produkowano też przędzę z bawełny długowłóknistej z elaną oraz z elany z polinosikiem. Dodatkowo wykonywano zamówienia specjalne, np. ognioodporne obicia stosowane na statkach morskich. Odsetek wyrobów pierwszej jakości w przedsiębiorstwie był dość wysoki, bo w przypadku tzw. przędzy średniej wynosił ok. 32%, za to w przędzy elano-bawełnianej i elano-polinosikowej ponad 90%. Po wyspecjalizowaniu się w włóknach sztucznych głównym dostawcą surowca była „Elana” z Torunia. Największym odbiorcą zakładów był przemysł włókienniczy i dziewiarski. Z widzewskiej przędzy produkowano też skaj do obić dla Polskich Fiatów.
Inwestycje z lat 70. wpłynęły pozytywnie na warunki pracy w niektórych oddziałach. Udało się obniżyć nieznośne temperatury panujące w halach produkcyjnych, uzupełniono oświetlenie, zorganizowano pomieszczenia socjalne, a także pokoje higieniczne dla kobiet (na ok. 4,5 tys. zatrudnionych stanowiły one 80%). Wprowadzono klimatyzację i odpylacze, urządzono też nowe szatnie i łazienki. Przy zakładach działały sklepy spożywcze, kiosk i stołówka zapewniająca kawę, herbatę, miętę czy wodę sodową. Stworzono gabinet porad medycznych w zakresie chorób nóg. Przy zakładach funkcjonowała również przychodnia z dobrze wyposażonymi gabinetami, m.in. do EKG, stomatologicznym, rentgenowskim, ginekologicznym, fizjoterapii i audiometrii.
Przy przedsiębiorstwie działała Zasadnicza Szkoła Włókiennicza dla dziewcząt oraz pracownia krawiecka, gdzie instruktorki uczyły kroju i szycia, a pracownice mogły korzystać z maszyn do szycia. Dzieci pracujących w fabryce rodziców mogły przebywać w zakładowym żłobku lub jednym z dwóch przedszkoli. WZPB prowadziły też dom kultury o nazwie „Prząśniczka” oraz niewielkie Zakładowe Muzeum Historii Ruchu Robotniczego. W „Prząśniczce” działały zespoły estradowe i muzyczno-wokalne. Przedsiębiorstwo było wieloletnim patronem Robotniczego Towarzystwa Sportowego Widzew. Utrzymywano ośrodek wczasowy w Teofilowie koło Spały. WZPB chwaliły się często wkładem w rozwój Widzewa – faktycznie przeznaczały pieniądze m.in. na budowę elektrowni, przychodni zdrowia, stacji kolejowej na Dąbrowie i inne przedsięwzięcia.
Drugą połowę lat 80. zdominowały problemy surowcowe zarówno w zakresie bawełny, jak i włókien sztucznych. Nie wystarczało funduszy na modernizację maszyn. W 1987 roku szacowano zużycie urządzeń w WZPB na 68%! Opracowano plan modernizacji zakładu, w założeniu aż do 2000 roku, który jednak był nierealny ze względu na brak wystarczających funduszy. Kłopotliwe było nawet zaopatrzenie w energię, której miejska elektrownia nie była w stanie dostarczyć w odpowiedniej ilości. Chociaż WZPB nie narzekały na brak odbiorców, nie były w stanie wyprodukować odpowiedniej ilości przędzy.
W 1991 roku przywrócono jako oficjalną nazwę „Wi-Ma”, a rok później zmieniono jej formę organizacyjną na jednoosobową spółkę Skarbu Państwa. W 1995 roku włączono ją do Narodowego Funduszu Inwestycyjnego Progress. Potencjalnych inwestorów próbowano przyciągnąć nowoczesnym parkiem maszynowym, zbudowanym z urządzeń niemieckich, szwajcarskich i japońskich. Pracowano w technice klasycznej i bezwrzecionowej. Jeszcze w 1998 roku „Wi-Ma” zatrudniała ponad 1100 osób. W tym czasie znikały jednak przędzalnie w całej Europie, więc również i ta firma nie zdołała utrzymać się na powierzchni. W kolejnych latach przechodziła serię problemów zakończoną w 2012 roku wykreśleniem z rejestru przedsiębiorstw. Obecnie w dawnych zabudowaniach siedzibę mają „Zakłady Przemysłów Twórczych WI-MA w Łodzi”, gdzie swoje miejsce znajdują start-upy i młode firmy związane z tzw. przemysłami kreatywnymi.
Bibliografia:
Archiwum Państwowe w Łodzi, Komitet Zakładowy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Widzewskich Zakładach Przemysłu Bawełnianego im. 1 Maja w Łodzi
Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, materiały podręczne Działu Historycznego, teczka „WZPB im. 1 Maja”
„Odgłosy” 1970–1990
„Dziennik Łódzki” 1952–1989
Wspomnienia
Jesteśmy w trakcie opracowania wywiadu z osobą, która pracowała w tej fabryce. Wkrótce zamieścimy fragmenty naszej rozmowy.
Jeśli jesteś byłą pracownicą/byłym pracownikiem tego zakładu i chcesz, aby znalazły się tutaj Twoje wspomnienia (lub jeśli znasz osobę, która chciałaby się nimi podzielić), skontaktuj się z nami telefonicznie lub mailowo:
Marta Madejska: 502-409-329, marta.madejska@topografie.pl
2 komentarze. Zostaw komentarz
W tych zakładach pracowała moja teściowa ponad 30lat,po przejściu na emeryturę opłacała składki pracownicze ,które to miały być przeznaczone na wypadek śmierci ,lub innych zdarzeń losowych,po jej śmierci nikt nie umiał mi powiedzieć gdzie znajduje się zarząd Zakładów i gdzie powinnam się zgłosić żeby odebrać wkład zgromadzony przez wiele lat .W 1994 roku moja teściowa zmarła,a ja już byłam wdową z trojgiem małych dzieci i niestety ale mimo ogromnej biedy musiałam sama zadbać o jej pochówek.Chańba.
Pracowałam w tym zakładzie 26 lat wiem że po przejściu na emeryturę wszystkim wypłacano składki to była kasa zapomogowo -pozyczkowa i przy zwolnieniach z pracy również.